Ruch Palikota to…
Zawiedzione nadzieje wyborców. Stracona szansa. Projekt polityczny, który nie wyrósł nigdy na należycie poważną i samoświadomą strukturę. Prywatnie – moje wielkie rozczarowanie.
Pół roku temu wstąpił Pan do SLD. Pamiętam z poprzedniej kadencji lawinę krytyki, której Pan nie skąpił pod adresem SLD i Leszka Millera. Tygodnik “Nie” w którym Pan pisał, również był krytyczny względem tego ugrupowania. Wstępując w szeregi SLD, trzeba było chyba posypać głowę popiołem. Nie odczuwa Pan dzisiaj pewnego rodzaju dysonansu?
Odczuwam satysfakcję, że Sojusz jako formacja uległ poważnej przemianie. Być może, w niewielkiej oczywiście części, również za sprawą mojej krytyki. Zmienił się lider SLD, kwestie światopoglądowe nie stanowią już problemu, jest jasny przekaz proeuropejski i prosocjalny. Poza tym pełzający zamach na demokrację, który przeprowadza PiS, wymaga konsolidacji środowiska lewicy. Skupiać należy się wokół najsilniejszego podmiotu. Takim jest bezdyskusyjnie Sojusz. Tygodnik “NIE” krytykuje wszystkie formacje polityczne, bo jest pismem satyrycznym i niezależnym. Jednak krytyka w stosunku do sił lewicowych i liberalnych zawsze ma charakter naturalnie życzliwy.
Jak to było z tym przejściem do Platformy? Było coś na rzeczy, czy to był tylko wymysł mediów?
Wspólnie z Grzegorzem Napieralskim, Aleksandrą Popławską i innymi stworzyliśmy formację Biało-Czerwoni, która niestety samodzielnie nie była w stanie wystartować w wyborach. Pojawiła się przez chwilę propozycja startu B-C na listach PO. Z oferty skorzystał tylko Grzegorz Napieralski, dzięki czemu jest dziś senatorem niezależnym. Paradoksalnie więc Biało-Czerwoni stanowią jedyną formację lewicową, która wprowadziła do Parlamentu swojego przedstawiciela. Oczywiście życie bezlitośnie zweryfikowało nasze polityczne marzenia. Być może nasz pomysł polityczny nie trafił na właściwy moment, z pewnością zabrakło pieniędzy i determinacji. Dziś B-C już nie ma.
Po kompromitacji opozycji parlamentarnej w głosowaniu nad dalszymi pracami przy projekcie łagodzącym prawo aborcyjne, 28 stycznia Barbara Nowacka organizuje spotkanie lewicy. Rozumiem, że SLD tam się wybiera? W mediach mówi się o potencjalnym zjednoczeniu. SLD bliżej do opozycji parlamentarnej, która prawdopodobnie się zjednoczy, a jak nie, to jedna z partii się rozpadnie, czy do współnego lewicowego bloku wyborczego? Oko.press opublikowało sondaż w którym Razem, Inicjatywa Polska, Komitet Biedronia, Zieloni, Ruchy Miejscie i Kobiece dostają 11%.
Celem opozycji powinno być odsunięcie PiS od władzy i bezwzględne rozliczenie osób winnych gwałcenia Konstytucji i innych praw. Ale to nie wszystko. Celem opozycji powinna być też odnowa życia politycznego i społecznego. Chcę, by Polska znów stała się państwem proeuropejskim, otwartym i nowoczesnym. Marzę o Polsce wrażliwej na ubóstwo, opiekuńczej i bezpiecznej. Każdy,kto chce te postulaty realizować, powinien szukać jak najszerszego porozumienia, gdyż system wyborczy preferuje większe podmioty kosztem mniejszych. Trzeba realnie patrzeć na politykę i szukać sojuszy, które dają szansę wygranej, starając się przy tym nie zatracić własnej tożsamości. Taką właśnie drogę wybrał Sojusz Lewicy Demokratycznej. Jeśli jednak się okaże, że porozumienie z jakiś przyczyn nie jest możliwe, SLD bez trudu wystawi pełną reprezentację na wszystkich listach w nadchodzących wyborach samorządowych.
Jeżeli 28 stycznia ma być tym dniem, w którym bieguny lewicowe mają się do siebie zacząć zbliżać, to czy temat aborcji jest wystarczającym ogniwem do spojenia tej drobnicy? W wyborach samorządowych aborcja raczej nie będzie tematem przewodnim.
Z racji nieobecności w Polsce Barbary Nowackiej, która jest inicjatorką spotkania, niewiele wiemy o jego formule, ale oczywiście SLD weźmie w nim udział. Kwestia liberalizacji prawa aborcyjnego jest sprawą bezdyskusyjną dla wszystkich podmiotów lewicowych, więc o to na pewno się nie będziemy spierać. Pytanie czy uczestnicy debaty są w stanie zaakceptować wielorakość lewicy, która ma różne odcienie, historycznie wywodzi się z różnych miejsc i w szczegółach może też różnić się programowo? Mam nadzieję, że tak. Skupione wokół Kongresu lewicy ugrupowania w liczbie ponad 30 już 13 stycznia tego roku wystosowały apel o nawiązanie dialogu bez żadnych wstępnych warunków. W skład tego grona wchodzi m. in. SLD. Unia Pracy, PPS, OPZZ, “Pokolenia”, “Ordynacka”, “Kuźnica”, Dom Wszystkich Polska i wiele innych podmiotów. Nie wyobrażam sobie walki o zachowanie środowiska naturalnego bez udziału Zielonych; boju o pełne równouprawnienie kobiet bez Barbary Nowackiej i środowiska związanego z projektem “Ratujmy Kobiety”; walki o prawa człowieka bez Roberta Biedronia; przekształcania miast w miejsca przyjazne dla mieszkańców bez Ruchów Miejskich; czy też walki o prawa lokatorskie bez Piotra Ikonowicza. To nasza wspólna misja – wykorzystać wielki potencjał jaki ma polska lewica. Wyborcy na pewno to docenią.
Wywiad ukazał się na portalu CrowdMedia.